:)

:)

niedziela, 20 grudnia 2015

Dziś rano w naszej kaplicy Virgen de Lujan w Cochabamba przy domu nowicjackim została odprawiona Msza Św.w intencji mojego zmarłego dziś taty. Ojciec powiedział piękne słowa: "my misjonarze wyjeżdżając zostawiamy wszystko i wszystkich, to prawda, ale zostawiamy ich w rękach Boga".

To prawda, co nie zmienia faktu o ogromnym bólu, który trzeba przeżyć na odległość i po Bożemu mimo wszystko. Bałam się bariery językowej, że się niezaklimatyzuję, że tęsknota nie pozwoli żyć....nie wiedziałam jeszcze czego się bać...tak, teraz wiem...

Dziękuję moim przyjaciołom, księżom, którzy wczoraj, niejako "na drogę" ofiarowali za tatę Msze Święte, dzisiaj gdy się dowiedziałam o jego odejściu i za te wszystkie zaplanowane...


Niekochana Siostra...

Przychodzi i zabiera. Nie zważając na prośby i łzy. Zostawia smutek i ból.
Niekochana przez nikogo Siostra Śmierć. I przyszła...

...jakby sama tęsknota tęskniła, jakby bolało w sercu serce...


piątek, 18 grudnia 2015

Wyprawa z Teo :)

Całkiem to nie chronologiczne ale co tam, paczajcie :D takie cuda też tu mamy :)







z Teo :)


Jubileusz

8 grudnia w naszej wspólnocie była wielka uroczystość. Cztery Siostry, dwie polki i dwie boliwijki obchodziły 25 lecie swoich ślubów zakonnych. Uroczystość miała miejsce w Montero. Po zakończeniu rekolekcji pojechałyśmy do Montero oddalonego od Cochabamby mniej więcej 9 godzin drogi, w zależności od warunków drogowych i pogodowych. Na uroczystości byli obecni najbliżsi naszych sióstr boliwijek s. Ines i s. Rosario. Mszy Świętej przewodniczył Nuncjusz Apostolski abp Giambattista Diquattro


Nuncjusz Apostolski abp Giambattista Diquattro 
s. Rosario i s. Ines
s. Anna i s. Krystyna
s. Anna i s. Krystyna w procesji z darami niosły relikwie naszych Założycieli św. Józefa Sebastiana Pelczara i bł. Matki Klary Szczęsnej


Proboszcz naszej parafii w Montero o. Jan Kukla Ofm conv.





Uzależnienie czy co? :D

Miałam zaprzestać prowadzenia tego bloga, ale nie mogę. Chcę się dzielić z Wami pomimo braku czasu i czasami siły na to, żeby wystukać chociaż kilka zdań.

Na początku grudnia moje siostry miały tutaj swoje doroczne rekolekcje. Miałam więc okazję poznać więcej Sióstr. Ale poznanie tej jednej było dla mnie ogromną radością i momentem długo oczekiwanym. SIOSTRA CECILIA, siostra która składała śluby zakonne w tym samym roku co ja, więc moja rocznikowa!! Wiedziałyśmy o swoim istnieniu od naszych pierwszych ślubów, gdy przyjeżdżały polki na urlop zawsze miały dla nas jakiś list od Ceci i tak samo zawsze coś miała dla niej od nas. Do tej pory sióstr pracowała w Nuncjaturze Apostolskiej w La Paz. Była wysoko w górach, daleko od Cochabamby, ale w końcu nasza cierpliwość została nagrodzona :).
Oto i ona :)

z bratnią duszą :)

:)

nasz boliwijski kwiat :)

s. Sebastiana, s. Joaquina, (ja), s. Faustina, s. Carolin, s. Yolanda,poniżej s. Gabriela, s. Guadelupe i s. Cecilia

piątek, 11 grudnia 2015

OGŁOSZENIE

Dla zainteresowanych!!!!
Kochani zdecydowałam zrezygnować z prowadzenia tego bloga. Jednak problemy techniczne i permanentny brak czasu i cierpliwości skłania mnie do podjęcia tej decyzji. Myślę przenieść tego bloga na fb pod tą sama nazwą.
Zapraszamy serdecznie i pozdrawiam :-* :-* :-*

sobota, 7 listopada 2015

Wschód słońca nad Chociabamba


Pierwsze godziny na boliwijskiej ziemi


Przyleciałam do Boliwii 29 października. Sama podróż była spokojna, bez żadnych niechcianych niespodzianek i przygód...i była bardzo długa :). Wyleciałyśmy z Polski, ja i dwie moje siostry boliwijki w czwartek 28 przed południem, a dopiero na 14 boliwijskiego czasu byłyśmy w Santa Cruz.




Na lotnisku przywitały nas nasze siostry z kilkoma dziewczynkami z naszego sierocińca. Już wtedy pierwsze lody zostały przełamane, właśnie przez te dzieci:).








Z lotniska w Santa Cruz przyjechałyśmy do jednego z naszych domów w Montero, do domu prowincjalnego (gdyby ktoś nie wiedział, to Boliwia jest już Wice-prowincją ;) ). Oprócz sióstr w tym domu mieszka również około 20 dziewcząt.
Przywitaniom, uściskom nie było końca, myślałam że z wrażenia nie zasnę...jednak to co wychodzi mi najbardziej, zasnęłam bardzo szybko... :-D

niedziela, 4 października 2015


Idę powoli przez życie.
Raz biegnę,
raz ciągnę noga za nogą.
Mijam ludzi, jedni stają się bliscy,
inni przechodzą obok.
Jedni zostają na zawsze,
inni zaznaczają swój ślad
i odchodzą.
Zyskuję i tracę,
uczę się i zapominam
ale ciągle idę do przodu.
Raz z radością,
raz ze smutkiem,
codziennie dalej, 
codziennie inaczej
patrzę na świat.
Choć te same oczy,
choć to samo serce.
A jednak każdy dzień inny.
To one składają się
na moje życie.
Ludzie, czas, myśli...

wtorek, 29 września 2015

Chwała Najświętszemu Sercu Jezusowemu!!

27 września br. do chwały błogosławionych została wyniesiona współzałożycielka Zgromadzenia sióstr sercanek do którego należę:). Teraz troszkę o Matce Klarze i samej uroczystości. Zapraszam :)

Msza św. beatyfikacyjna miała miejsce w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach, przewodniczył jej i list apostolski papieża Franciszka odczytał kard. Angelo Amato, prefekt watykańskiego Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. 



Wspomnienie bł. Klary będzie obchodzone 7 lutego - w dniu jej śmierci.



Ludwika Szczęsna urodziła się 18 lipca 1863 roku w Cieszkach na terenie diecezji płockiej jako najmłodsza z sześciorga dzieci w ubogiej, pobożnej rodzinie. Od najmłodszych lat wszystkie swoje troski powierzała Maryi przed jej cudownym obrazem w Żurominie.
Gdy miała 17 lat, uciekła z domu rodzinnego, była bowiem nakłaniana przez ojca do wyjścia za mąż. Czuła jednak w sercu powołanie zakonne. Najpierw wstąpiła do nowo powstałego Zgromadzenia Sług Jezusa. W 1886 roku rozpoczęła w Warszawie nowicjat, obierając sobie imię Honorata, a 8 grudnia 1889 roku złożyła pierwszą profesję zakonną.
Później trafiła do Krakowa, gdzie współpracowała z ks. Józefem Sebastianem Pelczarem i wraz z nim w 1894 r. stała się współzałożycielką Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.
- Postawa matki Klary opierała się na silnej wierze, wyniesionej z domu rodzinnego; opierała się na żywej nadziei, która objawiała się w spokoju i w uległości woli Bożej; opierała się na miłości, która uwidaczniała się w żarliwym zabieganiu o chwałę Pana Boga, a także w troskliwej służbie na rzecz bliźniego - mówił kard. Amato, przytaczając świadectwo jednej ze współsióstr matki Klary. - Wiara matki Klary była karmiona modlitwą, uczestnictwem we Mszy świętej, Komunią świętą, adoracją Eucharystii, częstą spowiedzią, kierownictwem duchowym, żarliwym nabożeństwem do Najświętszego Serca Jezusowego. Dla niej myśl przewodnia: "Chwała Najświętszemu Sercu Jezusowemu" nie była tylko prostym aktem strzelistym, lecz stanowiła program życia. Pragnęła być autentyczną "Służebnicą Najświętszego Serca Jezusowego", wierną we wszystkim wizerunkowi, który był wyszyty na jej stroju zakonnym - podkreślał hierarcha, dodając, że matka Klara potrafiła przyjmować i akceptować cierpienie i nieszczęścia.
- Jej łagodny i słodki charakter napełniał wspólnotę radością, a także pokojem, dając konkretny przykład ufności w Panu. Odznaczała się duchem pokory św. Franciszka z Asyżu, lśniąc jak zapalona pochodnia pośród innych. Sama zmywała podłogę swojego pokoju. Gdy się myliła, prosiła o przebaczenie - również młodsze siostry - mówił kardynał, zauważając też, że przez całe życie matka Klara kierowała się miłością i służbą bliźniemu, również wobec swoich sióstr. - To właśnie miłość przekształca serca oraz umysły ludzi, aby tworzyli społeczeństwo bardziej braterskie, gościnne i przebaczające. Miłość jest też tym przesłaniem, które nowa błogosławiona pozostawia nam w tym dzisiejszym, świątecznym dniu - zaznaczył kard. Amato, zachęcając wszystkich do modlitwy za wstawiennictwem bł. Klary Szczęsnej.

Po odczytaniu listu apostolskiego, w którym papież Franciszek ogłosił beatyfikację M. Klary Szczęsnej, do kościoła procesyjnie wniesiono relikwie nowej błogosławionej i odsłonięto obraz beatyfikacyjny.


Matka Klara jest na nim przedstawiona na tle krakowskiego kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa i klasztoru sióstr sercanek, w którym żyła, modliła się, pracowała i zakończyła swoją ziemską wędrówkę. Powyżej postaci błogosławionej, po jej lewej stronie, ukazana jest postać Jezusa. Swoje dłonie wyciąga On w kierunku bł. Klary.
Symbolem dziewcząt potrzebujących wsparcia moralnego i duchowego, którym swoje życie poświęciła Klara Szczęsna, jest widoczna po prawej stronie obrazu postać dziewczyny z lekko wyciągniętymi, splecionymi w geście prośby dłońmi.

Na uroczystości obecnych było mnóstwo naszych sióstr nie tylko z Polski ale z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Włoch, Francji, Jamajki i z Boliwii, były obecne też osoby z rodziny matki Klary, a także uzdrowiony kilkanaście lat temu za wstawiennictwem matki Klary Michał. Na Białe Morza przyjechał wraz ze swoją rodziną.
W 2001 r. Michał został potrącony przez samochód. W stanie krytycznym trafił do szpitala. Był w śpiączce, potem, a na skutek poważnego urazu mózgu został sparaliżowany. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu nie dawali mu szans, mówiąc, że została już tylko modlitwa i cud. Modlitewny szturm do nieba rzeczywiście ruszył - stało się tak dzięki katechetce Michała, krakowskiej sercance, która kilka miesięcy wcześniej złożyła śluby wieczyste.Gdy nastąpił niespodziewany przełom i poprawa stanu zdrowia Michała, lekarze nie mieli wątpliwości, że to rzeczywiście był cud. Ostatecznie został on zatwierdzony przez papieża Franciszka 5 czerwca br.

poniedziałek, 7 września 2015

Stumilowy krok

Tak, to był dobry, pozytywny dzień. Kolejny duży krok w przygotowaniu do wyjazdu...




P.S Drogi Rowerzysto, który jak wariat jechałeś bladym świtkiem dwa tygodnie temu ulicami Krakowa. Drogi Rowerzysto, którego przez zaciemnienie stresem umysłu i pozbawiona logicznego myślenia nie zauważyłam. Drogi Rowerzysto, który mi wyjechałeś, drogi Rowerzysto przez którego oblałam pierwszy egzamin....dobrze, że dzisiaj Cię nie spotkałam :D

sobota, 29 sierpnia 2015

***

Kochani, zbliża się druga rocznica śmierci Dawida (05.09.1990 - 07.09.2013) zamordowanego w Krakowie na ul. Grodzkiej. W niedzielę 6 września o godz. 12.00 w bazylice ojców franciszkanów w Krakowie odbędzie się Msza Św. za jego duszę.

Nieważne jeśli go nie znałeś/aś, nie istotne jeśli nie jesteś z Krakowa i nie będziesz mogła/mógł uczestniczyć w Mszy Świętej, ale wszystkich bardzo proszę o modlitwę za Dawida, za jego Rodziców - wspaniałych ludzi za Krzyśka i Monikę, za jego brata, za Olę i wszystkich tych których jego śmierć tak mocno zabolała, którzy nadal niesamowicie cierpią z powodu jego śmierci.

Kraków, ul. Grodzka - miejsce zabójstwa Dawida




sobota, 22 sierpnia 2015

Wspominkowo :)

W mojej skrzynce mailowej natknęłam się dziś na ten oto tekst. Postanowiłam go  tutaj zmieścić :). Powstał on w styczniu bieżącego roku w Centrum Formacji Misyjnej...a poniżej zamieszczam zdjęcie z autorem niniejszego poematu. Uprzedzam, że tekst jest przeznaczony dla osób pełnoletnich wyłącznie o mocnych nerwach :D

POEMAT KRWAWY o Siostrzyczce IZIE

Próżno wysławiać wielorymną pieśnią,
Przywilej ona herosów pradawnych,
(Czyny ich równo obrośnięte pleśnią,
Sercu poruszeń strofa nie da żadnych,
W wychodku chyba na desce obleśną
Ręką skreślona rymem nieporadnym)
     Rzecz bohaterska się na oczach dzieje
     Mądry łba schyli, débil (z hiszp)... roześmieje!

Akty dramatu w jeden zagęszczamy,
Aby prostego, co rymu nie zgryzie
Nie wyśmiewały inne podłe chamy
Durniejsze zwykle od dzwonnika w Pizzie
(Wsi włoskiej wielkiej, gdzie wycieczki pchamy),
Poemat bowiem o siostrzyczce IZIE!
     Kwiat to różany klasztoru Sercanek,
     Co godnie nosi na swej głowie... dzbanek :)

Pardòn, rądelek... coś na kształt ¿koszyczka?
Chociaż w czas Jutrzni, gdy psalm wyśpiewuje,
Oczęta lśniące i rumiane liczka,
Rzekłbyś, że anioł pieśnią świat maluje,
Świeci nad czołem cudowna Doniczka,
Wstać zorzy rannej gromko rozkazuje!
     Toć jej to sekret, że w welonie skrywa
     Swą aureolę (tak z świętymi bywa)!

Hermana Iza posłana została
W Boliwię straszną, na puszczę okrutną
By czarów, strzygów, smoków bać się miała
(Za karę pewnie)! W placówkę pokutną,
Z uśmiechem jedzie (smoków się nie bała
Smok fiknie trochę, siostry łeb mu utną)!
     Nie zgadła Iza, że siostrzyczki tają
     Prawdę okrutną, na jej los czyhają...

Skrywaną wielce tajemnicą wioski
(Straszną i podłą, co pieśń ta wykaże),
Do której Iza dreptała bez troski
Był zły i straszny, spłodzon w piekieł żarze,
Śmierdzący ponad wszelki zamysł boski
Pająk óśmgłowy, FałRa w ichniej gwarze!
     Mordy miał szpetne i gadał od rzeczy
     Wypijał także litry dziwnej cieczy...

Plugawił mowę na sposobów wiele,
Jad nienawiści miał zawsze gotowy
I kiedy ludzie na sumie w kościele,
On pod świątynią swe pochylał głowy.
Nie z pobożności... Jad w swych mordach miele,
By pluć na księdza, ludzi i... Na krowy!
     Bestyj apetyt miał około lata,
     Schrupać dziewicę... istny koniec świata!

Potrzebę chrupu miał bestyj co roku
Gdy słońce złoci zboża równin gładkich...
...Równin tam mało... Lecz piszę w amoku,
Z sercem bijącym i śród myśli hadkich
Czuję, jak trwoga do mnie krok po kroku
Sunie, zaraza w takt pulsowań rzadkich.
     Łzy same płyną, na ból mój nie baczę,
     O słodka Izo... już Cię... nie zobaczę :(

Przybyła piękna, Zorza o poranku,
Oczęta cudne kolor nieba skrywa.
Siostry witają, już jej głowa w wianku
Nie wyjawiły sekretu, tak bywa,
Wianek w klasztorze uwity na ganku
Tej, co się życia tragiczne wyzbywa.
     Nic nie popsuło atmosfery chwili,
     Tylko tubylcy lusterko pobili...

Znak ów złowieszczy nie uszedł uwadze
Starej szamanki, co ku Izie bieży.
"Witaj panienko, coś ci tu doradzę!"
Gada starucha w porwanej odzieży
"Weź listków parę, w usta tobie wsadzę,
Wszak coś od życia też ci się należy!"
     To mówiąc listków garstkę Izie daje
     Prosto do buzi, pomocną się zdaje.

"Żuj bez ustanku", tak starucha każe
"Siłę da zioło i mocą oblecze.
Bo w porze owej wkrótce się pokaże,
Że przyjacielem, ten co nie uciecze,
Patrząc w twarz bestii nawet w piekieł żarze
Choć w piersi robak bólu go zapiecze."
     Zadrżała Iza nagłym lękiem zdjęta
     Czy moja dusza na wieki przeklęta?

Izuniu cudna... Czemuś zaufała
Indiance starej? Biedna, nieświadoma...
Choć wiedźma brzydka bardzo dobrze chciała
Twój ból uśmierzyć daleko od doma
W liściach zielonych Truciznę podała...
Izunia pada już prawie zemdlona.
     Siostry ją wiążą, kładą ją na mary.
     Tak mdłej szkaradzie składają ofiary!

Z daleka bimbru smród łzy z oczu ciśnie;
Tam cień óśmgłowy zamiera w pół drogi.
Izunia leży i ani nie piśnie...
Zbliża się bestyj, czuje zapach błogi
Duszyczki czystej, z ustkami jak wiśnie,
Już pluje jadem i przeklina bogi!
    Smakuje buźkę oślizłym jęzorem...
    Lepi się wszystko, uderza fetorem!

Bestyj to straszny: wielki i włochaty
Jako się rzekło potwornie śmierdzący
Osiem ma odnóż, w każdym sęk rogaty
Ropą zmazany i takoż cuchnący.
Odwłok obleśny ma wielkości chaty
W spodzie którego wielki wrzód gnijący.
    Niczym to jednak wobec mord potwornych
    Dołom kloaki najprędzej podobnych!

Bestyja dzika, że brak słów, paskudna!
Do Siostry Izy bieży wolnym krokiem...
By historyja nie była zbyt nudna
Powiem, że śliny zalewa potokiem
Ciało niewinne. Myśli: "jaka cudna"
I łypie na nią zgniłym zboka okiem.
    Izunia czuje, że trucizna działa.
    Nie wskrzesze ruchu z zdrętwiałego ciała!

Koniec to Izy... Już siostry z oddali
Nagranie czynią na HaDe jakości
Zaraz na JuTub szybko się je wwali
Za jedną chwilę pokażą się kości
Krew się poleje - wszak dziś to się chwali!
W profilu milion pojawi się gości!
    Nieszczęsne siostry... Zaraz się pokaże,
    Czy warto Izę dawać w szpony wraże!!!

Już głowę chwycił, szczęście mu sprzyjało...
Nagle...
         ... Piorun! Błysk!
                                  Ziemia cała drżąca!
Odór znikł bimbru, Słońce zaciemniało,
Co się tu dzieje?! Chmura ziemię trąca
Wiatr w niebie świszcze, struchło wszelkie ciało,
Zbladło już wszystko... Nawet blask miesiąca.
     Chmurę rozdziera łuna złoto krwawa...
     To z nieba leci odsieczy wyprawa!

Pierwsza na miotle krwawej leci Marga.
Twarz ma zaciętą, w dłoni łyżka błyska,
Na licu białym maluje się skarga,
Do niebios Boga, co pioruny ciska,
Że biedną Izę bólu oścień targa.
Na skroni błyszczy jej bojowa miska!
     W bestię zamacha, szybkim łyżki cięciem
     Głowy pozbawia, jak gdyby mlaśnięciem!

Łbów siedm zostało. Wnet z chmury wypada
(cisza się robi, jakbyś zasiał makiem),
Twarz bowiem sroga, za dużo nie gada...
...Gniewu bogini... Paulina z durszlakiem!
Mierzy w bestyje, cios na odlew zada...
Ciach! I pająka druga głowa flakiem!
     Sześć jeszcze tylko. Stwór Izę wypuszcza
     Z wolna się cofa tam, gdzie jego puszcza.

"¡Hola! Gdzie wiejesz?" Klara nadlatuje
Na miotle złotej: szybkiej i drapieżnej
"Zaraz szydełkiem w oko cię ukłuję
Zniknie cień straszny poczwary lubieżnej!
Tak cię potworze z laczka przylutuję,
Że zęby zbierzesz z wielkiej góry śnieżnej!"
     Mówiąc to wsadza szydełko w źrenicę
     A laczka cięciem przerywa tętnicę.

Pięć głów jest jeszcze. Uderza  znienacka
Miotłą pancerną Tanzanii lekarka
Siostra Wiktoria, Nike Samotracka!
W rączce jej błyszczy do jajek sieczkarka
Gaśnie łeb jeden jak pod muchą packa...
Odwrotnie... znaczy: jak packą w komarka!
     Tak to zostało czach już ściętych cztery
     Cztery zostały... Dalej, Bohatery!

Świszcze powietrze: tam leci okrakiem
Na miotle siwej skry puszcza w ogonie
Popod husarskim purpurowym znakiem
(chętnie zatańczy po pająka zgonie)
Agata mężna co walczy... czerpakiem?
...Kubełkiem takim... Co go bierze w dłonie...
     Nie ważne z resztą! Dość, że tym walnęła
     I bestii głupiej kolejny łeb ścięła!

Wtem smuga błyska, kolor kawy mlecznej,
Siostra Alojza w habicie z tropiku!
Czy zmierzasz szybko ku zatracie wiecznej?
"Cholera!" krzyczy "zrobię fiku-miku,
Bo mi się biegi rąbły w fali rzecznej"
Z impetem wali w bestię, mimo krzyku!
     Pająk odskoczył, natarł na nią srodze...
     Zaraz rozpłaszczy Alojzę na drodze!!!

Wnet grzmot świat kruszy jakby był zapałkiem!
Z nagłą pomocą chętnie do niej bieży
Krwawa, bojowa Sebastiana z wałkiem
Od niej karmelu przyszłość dziś zależy.
Sercanek także! Tym drewna kawałkiem
Z krzykiem "Bij-zabij!" W bestyję uderzy...
     Tak to zostały dwie zaledwie głowy.
     Kończyć legendę? Czy słuchacz gotowy?

Życie Sercanek, Elżbietek, Karmelków
Ułamek chwili na włosku zawisło.
I koniec idzie, gdy nagle wróbelków
Olbrzymie stado w jednej chwili prysło.
Pośród chmur czerni, jakoby węgielków,
Jedno się tylko światełko przecisło.
     I zbiera siły... Nie rób takiej minki!
     To atakują siostry Filipinki!

Na Kubie bieda, płyn do miotły drogi,
Więc jedną wzięły, za to z kopem wielkim
Jedna kieruje, bo wiatr wieje srogi,
Druga z patelnią grzmi potworom wszelkim.
Już go dopadły, chwyciły za rogi
Zaraz łeb ścięty, czystym ciosem wielkim!
     Ostatni został... Siostry Izę wzięły
     I rozplątywać powoli zaczęły.

Gdy rozplątały, mówią: "tu masz łyżkę",
"Tu ma patelnia", "sieczkarka" i "wałek"
"Tu bierz szydełko" i "bojową miskę",
"Durszlak" i... "z laczka pociągnij kawałek"!
Skołowaciały ledwie żywą mniszkę,
Ta cicho mówi: "chcę wina antałek!"
     Podali, łyka, łyka znowu pije...
     "No! Kurcze!" mówi "już czuję, że żyję!"

Potem powiada: "Dzięki, Przyjaciółki,
Że mogę liczyć w każdą złą przygodę
Na oręż wszelki wzięty z kuchni półki,
Na wasze miotły... że i w tą pogodę
Jesteście szybkie do walki jak pszczółki
Świat to za mało dla was na nagrodę!
     Teraz ostatni łeb ja sama skończę
     I resztki życia z bestyi wysączę!

To mówiąc sięga pod kopułkę swoją,
Gmera coś długo i zaklęcia szepcze.
Potem wyciąga... (Już się wszyscy boją)
Granat dwuręczny i zawleczkę depcze.
"Chowaj się każda! Padną, jeśli stoją!"
I granat ciska, potwór w miejscu drepcze...
     Chwileczka ciszy. I nagle jak walnie!!!
     Ze strachu gacie me odwiedzą pralnie! :)

Bestia nie żyje... Rozwalona cała.
Śmierdzi wokoło fetor berbeluchy.
Wszędzie kawałki oślizłego ciała...
Siostry zbolałe przecierają uchy
Srodze walnęło... Ale szafa grała!
Przyjaciółeczki! Nasze małe zuchy! :)
     Teraz potrzeba, by popamiętały
     Panny z K'Ciabamby... "Obijmy im gały!"...

Tu historyja kończy się w pół zdania.
Panny pobożne opatrzą swe miotły.
Wielka to sztuka po kuchni latania!
Pamiętaj, oprócz mioteł są też kotły!
Wałki, durszlaki i lejek do... lania.
Użyj ich dobrze... 
                         ...rymy się wymiotły...

     ...Bowiem jest podły (pewnie ma grzybicę)
     Poeta, co z Sióstr... zrobił czarownice :)
Fin!

Zawsze bohaterskiej Izie, z najlepszymi w n'Roku,
równie tajemniczy, co anonimowy: RJ :)

wtorek, 18 sierpnia 2015

...

Michał w Boliwii, Małgosia też, Agata jeszcze leci, siostry Filipa i Filipina już dawno na Kubie, Jacek i Piotruś w Peru, Krzyś w Tanzanii, Wojtek, Ania, Gośka, Magda s. Alojza, Krzysiek, Mateusz, Paweł, Dziadek...w szkołach językowych albo na zagranicznych parafiach. Reszta w Polsce trwając w  oczekiwaniu na swój czas, na swój samolot... Pamiętamy o sobie każdego dnia i to jest fajne.

Jak to pięknie określiła bardzo bliska osoba mojej hiszpańskiej grupy, nasz dobry duch: "I tak po świecie rozsypuje się pomału woreczek przyjaciół"...widziała nas tylko chwilę, a tak dobrze nas poznała... :)

Dla wszystkich spragnionych, oczekujących modlitwy czy wsparcia...



A ja? Zmagam się z przygotowaniami, oczekiwaniami, przedsięwzięciami. Ważny dzień - JUTRO. Jak się uda - będzie spokój, jeśli nie...to się będę zmagać dalej :D

czwartek, 23 lipca 2015

...coś Wam powiem...

.... "Powiem Wam coś. Nie jestem nikim wyjątkowym. Jestem zwyczajną dziewczyną. Mam niecałe metr sześćdziesiąt wzrostu i jestem przeciętna pod każdym względem,ale znam pewien sekret. Możecie zbudować mury aż do nieba, a mnie i tak uda się nad nimi przefrunąć. Możecie mnie przygwoździć do ziemi tysiącami karabinów, a i tak stawię opór. I jest nas tutaj wielu, więcej niż wam się wydaje. Ludzi, którzy odmówili zejścia na ziemię. Ludzi, którzy kochają w świecie bez murów, wbrew nadziei i bez lęku.
Pamiętaj.... ."
Lauren Oliver – Delirium


poniedziałek, 20 lipca 2015

wielka WYPRAWA

Kilka ostatnich dni przebywałam w Rzymie, oczywiście w celach hm...służbowych :D można i tak to nazwać. Było nas cztery, jedna moja współsiostra, siostra Klara i siostra Małgosia, z którymi byłam w centrum misyjnym.



Żałujemy że cel podróży nie został zdobyty, ale poza tym wyjazd był wspaniały. Odwiedziłyśmy chyba wszelkie możliwe kościoły za bazylikami na czele :), grób św. Jana Pawła II, katakumby św. Kaliksta, zamek św. Michała Archanioła - dawne więzienie, pierwsze chyba (z tego co pamiętam ze szkoły :) ).





Nie lada wysiłkiem była niewątpliwie wspinaczka na kopułę bazyliki św. Piotra, ale czego się nie robi żeby spełnić czyjeś marzenie... :D




I na koniec mój ulubiony, najlepszy św. Jakub Większy, SYN GROMU :D