Dzisiaj, w dniu uroczystego wspomnienia naszego Ojca Założyciela zmarła nasza siostra Miriam. W przede dniu gdy została przewieziona do szpitala zakończyła swoje doroczne rekolekcje, odbyła spowiedź i ponowiła swoje śluby zakonne. Ostatni miesiąc siostra spędziła w szpitalu w La Paz, w Boliwii gdzie przez ostatnie 6 lat poslugiwala w Nuncjaturze Apostolskiej. A teraz ufamy, ze już raduje się oglądaniem Boga w niebie, którego tak bardzo umiłowała na ziemi...
S. Miriam była w Boliwii około 30 lat. I po śmierci tutaj zostanie. W najbliższy piątek, o godzinie 14.00 czasu boliwijskiego jej ciało zostanie przeniesione z naszej kaplicy Sagrado Corazon do kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego na Villa Cochabamba. Następnie po Mszy Św. o godz. 15.00 ( 20.00 czasu polskiego) ciało naszej siostry spocznie w grobowcu Zgromadzenia na miejscowym cmentarzu.
Polecam Waszej modlitwie s. Miriam, jej rodzinę i naszą misję w Boliwii.
:)

środa, 20 stycznia 2016
poniedziałek, 18 stycznia 2016
ciąg dalszy dalszego ciągu :-D
To by było na tyle, a tu zaledwie polowa drogi.... padła mi bateria :-D
Nie chwaląc się heroiczną cierpliwością.... zdjęcia ładowały się ponad trzy godziny ;-)
Idę spać, dobranoc
ciag dalszy wyprawy
niedziela, 17 stycznia 2016
Cochabamba - Montero
Wyprawa z Cochabamba do Montero jest czymś wspaniałym. Droga, można powiedzieć jest różnoklimatyczna. Krajobrazy wspaniałe, paczajcie więc
Te wszystkie budynki to domy mieszkalne. Przepraszam za jakość, ale zdjęcia były robione przez autobusowe okno :-)
Te wszystkie budynki to domy mieszkalne. Przepraszam za jakość, ale zdjęcia były robione przez autobusowe okno :-)
Cmentarz |
Pani sprzedaje chipsy z bananów. Słodkie albo słone. Jedyna rzecz kupiona w podróży która nie szkodzi :-D ...pyyyszne |
Już połowa stycznia. Wybaczcie moje lenistwo i to że nic nie napisałam o Świętach, no ale takie dziwne były. Ludzie tutaj świętują 24 grudnia. Wieczorem jest Msza Święta. Musi się ona skończyć przed 24. O północy jest kolacja, czego nie należy w żadnym wypadku łączyć z naszą polska wigilią. Cala rodzinaspotyka się przy stole....i tyle. W Boże Narodzenie juz ciężko spotkać ludzi w kościele, nie maja tego zwyczaju. Przecież juz się narodził. No nieukrywam ze szokiem to dla mnie było.
Z przyczyn tak bardzo osobistych chyba nie chciałam zbytnio rozczulać się nad tym wszystkim. Wiec Święta zleciały i szybciutko wróciła codzienność.
Oto moja codzienność. Kocham ją chociaż czasami boli i jest bardzo trudna
Wybaczcie moją niecierpliwość, nie jestem w stanie dodać więcej zdjęć. Te jak dowód że żyje i nic mnie nie zjadło....i dobrze bo by zdechło :-D
Subskrybuj:
Posty (Atom)